środa, 11 listopada 2015

Hejka ;)

Dziś post będzie nieco krótszy niż poprzedni, zapewne dlatego ze niestety jestem zmuszona dodać go z telefonu...cóż takie życie ;) chciałabym w tej notce przybliżyć wam trochę Kijów i Ukrainę, w poprzedniej notce opisałam ogółem moje odczucia związane z koncertem a nie wspomniałam nic na temat tego miasta. Ok! Tak wiec to nie był mój pierwszy raz gdy odwiedzam Ukrainę, byłam tam juz wcześniej, kilka lat temu z obozem harcerskim, był to Lwów który okazał sie być magicznym miejscem, pełnym uroczych zabytków i budowli, ludzi którzy chętnie opowiadali o historii swego miasta, chociaż wtedy nie wiele zapamiętałam będąc zaoferowana czymś zupełnie innym, jednak chętnie bym wróciła do tego miejsca ponownie i spojrzała na nie z innej perspektywy tak jak spojrzałam na Kijów. Moje wyjazdy to nie tylko pogon za TH, bardzo lubię dowiadywać sie co kryje za sobą dany kraj, miasto...jaka jest mentalność ludzi i ich zwyczaje. W końcu na tym polegają podróże prawda? I może nigdy nie mam za wiele czasu, jednak mimo wszystko staram sie dowiedzieć o danym miejscu jak najwiecej. Wiec co mogę powiedzieć o Kijowie? To napewno bardzo specyficzne miejsce. Wiele osób odradzało mi tego wyjazdu ale tak naprawdę to wszystko siedzi w naszych głowach. Media karmią nas chorymi informacjami które nie do końca są zgodne z prawda...mimo tych wszystkich przestrzegan mogę otwarcie powiedzieć ze to spokojne miasto którego mogło by sie wydawać ze problem wojny wcale nie dotyczy, osobiście nie odczułam żadnych niepokojących sygnałów i nie dostrzegłam nic cl mogłoby budzić we mnie strach i zagrożenie. Ludzie żyją tam tak jak my, pracują, uczą sie, chodzą po mieście nawet pozna pora a te wszystkie głupoty na temat tego, ze za rogiem stoi uzbrojony Rosjanin to totalna głupota!! Kijów nocą tętni życiem, ludzie imprezują i bawią sie...kluby otwarte są do rana i wierzcie mi, nikt do nas nie strzelał zza rogu. Media specjalnie nakręcają cała ta chora sytuacje chcąc nas przestraszyć. No ale cóż...tak było i będzie chyba zawsze. Kolejna sprawa...pamiętacie jak wspominałam w poprzedniej notce o zarobkach? To prawda...ludzie zarabiają tam tyle co nic a ceny wcale nie są takie małe jakby sie wydawało, kierowca taksówki która jechałyśmy na koncert mówił ze za cały miesiąc jazdy taksówka zarabia koło 1000(ich waluty) dobra podzielcie to sobie teraz na 6...czy to nie straszne? Poza tym nas Polaków traktują jak bogaczy, starając sie wycisnąć z nas każdy pieniądz byle tylko trochę zarobić...ale to jeszcze nic! Czy 150 zł za hotel to dla was dużo? Za 150 zł na Ukrainie może mieć naprawdę cudowny hotel...z pełnym wyposazeniem, ze wszystkim czego potrzebujesz a u nas w Polsce za 150 zł nawet cieżko o dobry motel. Kolejna sprawa...NIKT nie rozmawia po angielsku co w tych czasach jest dla mnie mega dziwne...oni znają tylko swój język a angielski to dla nich czarna magia i nawet w hotelu gdzie było zaznaczone ze personel rozmawia po angielsku to i tak mieli ogromny problem z językiem. Cóż taki kraj... Istnieją tez pogłoski ze Ukraińcy nie lubią Polaków, otóż to totalna bzdura!!! Wcale tak nie jestem przynajmniej nikt nie dał mam tego odczuć. Wszyscy byli dla nas bardzo mili i pomocni, wiele osób rozmawia po polsku, większość z nich albo u nas pracowała, albo była na jakis czas...i jeśli byłabym na ich miejscu zapewne tez wolałabym pracować u nas. W gruncie rzeczy dobrze by było zarabiać pieniążki w Polsce wydawać je tam. Teraz gdy zacznę narzekać na swoją prace i zarobki to pierwsze co pomyśle o słowach taksówkarza i powiem sobie "ok, nie jest jeszcze tak zle, inni maja gorzej"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz