czwartek, 10 grudnia 2015

szpital...

Cóż...czas podjąć decyzję i faktycznie położyć się do szpitala. Sama nie daję już rady, to co się ze mną dzieje to jest swego rodzaju koszmar, horror, piekło...
dzisiejsza noc była koszmarem, zasypiałam ale moje sny...to jak się w nich czułam i to z jakim lękiem się wybudzałam to ciężko opisać. Serce waliło mi jak szalone, w głowie wirowało...teraz mam mdłości, nie mogę nic zjeść a dodatkowo zawroty nie ustąpiły. Czuję się fatalnie...czuje się jakbym miała umrzeć...chociaż gdybym umarła...eh, eh...ludzie co robić?
Powiedzcie mi, zabiłam kogoś? nie wiem, zrobiłam w życiu coś niedobrego by tak cierpieć? przecież to apogeum wszystkiego i to dosłownie. Lęki, złe samopoczucie, ta dziwka mnie pokonała...całkowicie wygrała...nie mogę normalnie funkcjonować, żyć, nie jestem w stanie nic zrobić...jestem przerażona. Boję się dzisiejszej nocy, tego, że znów dostanę ataku lęku, że znów dopadną mnie te koszmary...serce będzie chciało mi wyskoczyć, na samą myśl robi mi się nie dobrze i słabo.

Jadę dziś na chrupkach kukurydzianych, chce wymiotować...do tego jestem panikara...ogromna panikara...ale jak tu nie panikować skoro dzieje się coś tak złego? Nie wiem czy dam radę. Nie wiem już nic...naprawdę nie wiem.
Przechodzę przez prawdziwe piekło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz